W 2018 r. słynny powieściopisarz fantazy Andrzej Sapkowski wezwał spółkę CD Projkt RED S.A. do zapłaty niebagatelnej kwoty 60.000.000 zł tytułem podwyższenia wynagrodzenia za przeniesienie na spółkę praw autorskich do cyklu powieści „Wiedźmin”. Pisarz zażądał dodatkowej kwoty, pomimo że pierwotnie strony w umowie dokładnie określiły wysokość jego wynagrodzenia. Ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą. Warto się jednak zastanowić, czy gdyby sprawa trafiała do sądu, to czy Andrzej Sapkowski miałby podstawy prawne, aby żądać podwyższenia swojego wynagrodzenia.
Podobno na podstawie pierwotnie zawartej umowy CD Projekt RED miał zapłacić na rzecz Andrzeja Sapkowskiego tytułem wynagrodzenia za przeniesienie praw autorskich do „Wiedźmina” kwotę 35.000 zł, płatną z góry i bez żadnego dodatkowego procentowego wynagrodzenia od obrotu wygenerowanego przez spółkę w związku z wykorzystaniem praw. Jak sam później przyznał autor, było to „głupie posunięcie” z jego strony. Gry oparte na powieściach Sapkowskiego stały się bowiem największym hitem firmy CD Projekt RED. Na sprzedaży gier o przygodach Gralta z Rivii studio zarobiło miliardy złotych. Po wydaniu fenomenalnego tytułu „Wiedzmin III: Dziki gon” spółka CD Projekt RED S.A. trafiła do czołówki WIG20 i długo utrzymywała się na pierwszym miejscu.
W tym kontekście poważane wątpliwości może budzić adekwatność wynagrodzenia Andrzeja Sapkowiskiego do zysków wygenerowanych z wykorzystania jego praw autorskich. Nic więc dziwnego, że twórca postanowił ponownie przeanalizować pod kątem prawnym umowę zawartą przed laty z CD Projekt RED.
Swoje roszczenie o zapłatę autor oparł na art. 44 Prawa autorskiego, który stanowi:
„W razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd.”
Zgodnie z powyższym przepisem, pomimo umówienia się przez strony na konkretne wynagrodzenie w umowie, sąd może dokonać podwyższenia wynagrodzenia autora, jeżeli okazało się ono rażąco niskie względem korzyści uzyskanych przez nabywcę praw. Co prawda przepisy prawa ani orzecznictwo nie wyjaśniają dokładnie pojęcia „rażąca dysproporcja”, jednakże spokojnie można przyjąć, że relacja kwoty 35.000 zł do miliardów złotych zarobionych przez CD Projkt RED jak najbardziej mieści się w tej definicji. W zasadzie chyba trudno o bardziej jaskrawy przykład takiego rodzaju dysproporcji.
Oczywiście w ramach procesu sąd musiałby dokonać oceny, na ile uzyskanie praw autorskich do powieści przyczyniło się do sukcesu gier. Naszym osobistym zdaniem, osadzenie fabuły gier w świecie stworzonym przez Sapkowskiego miało bardzo istotne znaczenie dla końcowego efektu. W gwoli ścisłości: uważamy, że studio CD Projkt RED wykonało kapitalną pracę na bardzo wielu płaszczyznach i w pełni zasługuje na sukces swoich gier. Jednocześnie jednak zaznaczyć trzeba, że grając w gry o wiedźminie, można bardzo wyraźnie odczuć „głębię” niepowtarzalnego świata i postaci stworzonych przez Sapkowskiego. Nie ma wątpliwości, że twórcy gier czerpią z wiedźmińskiego świata pełnymi garściami. Zatem choć na sukces gier złożyło się bardzo wiele czynników, to wykorzystanie praw autorskich Andrzeja Sapkowskiego miało tutaj bardzo duże znaczenie.
Zupełnie nie dziwi nas decyzja autora o skierowaniu do spółki CD Projekt RED S.A. roszczenia o zapłatę dodatkowej kwoty tytułem wynagrodzenia (nawet tak wysokiej, jak 60.000.000 zł). Osobiście uważamy, że twórca miał do tego pełne prawo na podstawie przywołanego art. 44 Prawa autorskiego.
Na marginesie dodać można, że wiele osób może uważać, że przepis art. 44 Prawa autorskiego jest niesprawiedliwy, gdyż pozwala na odstępstwo od warunków, na jakie strony zdecydowały się w umowie. W naszej ocenie jednak taka regulacja ma on swoje uzasadnienie. Wynika ona ze specyfiki przedmiotu transakcji. Można powiedzieć, że prawa autorskie są przedmiotem „mało uchwytnym” dla przeciętnej osoby i z pewnością bardzo trudno je wycenić. Pełna wartość praw może objawić się dopiero po latach od dokonania transakcji, tak jak to miało miejsce w omawianej sprawie. Przywołany przepis chroni słuszne interesy twórców, którym trudno jest wycenić swoje prawa w momencie zawierania umowy, a dodatkowo ich pozycja negocjacyjna jest często dużo słabsza wglądem dużych producentów filmów, gier lub seriali, którzy te prawa nabywają.